KGHM ZG RUN – Ultra Kotlina / 180 km
Bieg prowadzi dookoła Kotliny Jeleniogórskiej, przez jedne z najciekawszych zakątków Karkonoszy, Rudaw Janowickich oraz Górę Szybowcową.
Start w dn. 08.10.2022 r. o godz. 01.00 w Piechowicach.
O udziale w biegu opowiada zawodnik KGHM ZG RUN, Marcin Zimkowski (O/ZG Polkowice-Sieroszowice):
Na start dojechałem z nieliczną grupką zawodników z większym poślizgiem (nie weszliśmy do pierwszego autokaru, a drugi się zepsuł, więc czekaliśmy w Szklarskiej Porębie na powrót pierwszego autokaru z Piechowic). Także od początku lekki nerw i stresik. Po odbiorze w Piechowicach pakietu startowego czasu starczyło na toaletę i już wsteczne odliczanie.
Od początku biegu trzymam się początku, biegnie mi się lekko, bez zmęczenia. Na pierwszy punkt dobiegam zbyt szybko i postanawiam zwolnić. Z każdym krokiem do kolejnego punktu zaczyna doskwierać mi zmęczenie. Od tego momentu do końca biegu musiałem walczyć ze snem. Wyszedł brak wystarczającego snu przed zawodami. W ciągu dnia potrafiło mnie „odcinać”, przydały się szoty kofeinowe z guaraną (miały być na drugą noc). Podczas drugiej nocy zmęczenie brało górę a mózg płatał figle (łapałem się czasem na rozmowie z krzakami oraz miałem różne zwidy).
Wracając do biegu to od podejścia przez Kamieńczyk na Szrenicę widoczność spadła do max 15m, z Domu Śląskiego nie było widać zakosów (Śnieżki w ogóle). Po zbiegnięciu przez Kocioł Łomniczki do Karpacza zrobiło się cieplej i przejrzyściej. Miałem plan w głowie, aby złamać 30h, jednak jego realizacja z każdym kolejnym kilometrem stawała się nierealna. Oczywiście końcówka od Kopalni Stanisław przez Jakuszyce, oraz zbieg starym torem saneczkowym do Szklarskiej Poręby na pełnym gazie (jakoś przed metą się rozbudzam), kilku zawodników wyprzedziłem (jeden podjął próbę walki, jednak byłem szybszy)
Udało mi się dobiec w czasie 32:22:05 OPEN:17 OPEN M:15 M30:7
Na starcie stanęło około 90 zawodników, bieg ukończyły 55 osoby.
Na UltraKotline pojechałem, aby się odegrać za zeszłoroczne problemy żołądkowe na trasie. W tym roku pojawiły się inne demony, ale w miarę możliwości poradziłem sobie z nimi.
Podziękowania dla rodziny za wsparcie i cierpliwość.
Trenerze Łukasz Wawrzyniak dziękuje za przygotowanie, wracaj szybko do zdrowia i czekam na wspólne wybieganie (póki jeszcze będę nadążać)
To już chyba ostatni ultramaraton w górach w tym roku, chociaż nie mówię ostatniego słowa…
Brawo Adrian Zientara niestety nie byłem w stanie pobiec z Tobą. Wielkie graty, poleciałeś mega!