KGHM ZG RUN – Bieg 7 Szczytów

 

Zawodnicy Klubu Sportowego KGHM ZG RUN, Marcin Zimkowski (ZG Polkowice-Sieroszowice) i Dominik Komendacki (ZG Lubin) wystartowali w kolejnym ultramaratonie. Tym razem był to Bieg 7 Szczytów na dystansie 240 km ze startem w dn. 15.07.2021 r. w Lądku Zdroju, rozgrywany w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich.

 

Kolega Dominik nie ukończył zawodów, zszedł z trasy po 26 godzinach z powodu kontuzji.

 

Kolega Marcin ukończył, zajął 47 miejsce i tak opowiada o swoim starcie w zawodach:

 

Na ten bieg szykowałem się, można powiedzieć dwa lata. W zeszłym roku ze względu na kontuzję musiałem zrezygnować w połowie trasy w Kudowie Zdrój (na 130km, z medalem za SuperTrial).

W tym roku przystąpiłem do biegu z większym doświadczeniem, z nowym wytrenowaniem oraz ze znajomością całej trasy (2020 roku SuperTrial 130km – przerwany B7S, w 2019 roku – KBL 110km, te dwa biegi w całości to B7S). Założenie było jedno: przebiec i nie dać się namówić głowie na przerwanie.

Na starcie stawiłem się o godz. 17-tej w pełnym skupieniu i gotowości. Pojawił się Dominik i od razu się humor poprawił. Po krótkiej rozmowie okazało się,  że ma w planach zacząć wolniej do Kudowy, a potem przyspieszać. Całkiem mi się to spodobało, tylko nie wiedziałem do końca co to jest wolniej dla niego. Jeszcze na starcie zjawił się Robert – rozmowa, fotki, wsparcie – ekstra. I nagle wsteczne odliczanie i już na trasie. Praktycznie od początku Lądka biegłem z Dominikiem, tempo okazało się przyjazne. Całą trasę do Kudowy biegliśmy razem, korzystałem z jego doświadczenia oraz dowiedziałem się wiele ciekawostek biegowych. Dominik wybijał rytm biegu, ustalaliśmy gdzie przyspieszać, gdzie podejść na spokojnie. Dla mnie niesamowite przeżycie biec z takim gościem, tym bardziej, że zazwyczaj biegam sam. Do Kudowy dobiegliśmy w ok 19.5 h – trochę wydawało się długo, ale teraz wiem, że dobrze wyszło. W Kudowie korzystamy z przepaku i ruszamy dalej wspólnie do Pasterki. Na punkcie w Pasterce 5 minut odpoczynku, ciepły posiłek i … Dominik jakby miał kryzys, mówi, że coraz bardziej nawala mu kolano i chce kończyć. Jednak daje się namówić na dalszy bieg, bo przecież tylko Szczeliniec i z górki do mety. Ruszyliśmy dalej, wspinaczka na Szczeliniec zmęczyła mnie dość mocno, ale już od Błędnych Skał rozpoznawałem trasę, także czułem się jak w domu. Meldujemy się na Szczelińcu, przy schronisku punkt – uzupełniamy zapasy i przez labirynt szukamy drogi schodami w dół. Po pokonaniu schodów w dół Dominik podejmuje już ostateczną decyzję, że kończy bieg… Tutaj w mojej głowie runął cały świat – taki gość kończy, a ja mam biec dalej? Ale podjął słuszną decyzję, zdrowie jest najważniejsze! Jeszcze wspólna rozmowa i pobiegłem w kierunku kolejnego punktu. Trasę znałem, także szło całkiem nieźle. Do kolejnego punktu w Ścinawce dobiegłem tuż przed zmrokiem. Tak, że organizm żądał spania. Posiedziałem z 10 minut na leżaczku przy ognisku i poleciałem dalej. Ten odcinek do Nowej Rudy przez las i po ciemku pokonałem samotnie walcząc z potworną ochotą na sen. Gdzieś na trasie położyłem się na 15 minut (z 5 budzików nastawiłem) i pobiegłem dalej. Kilometry mijały, a ja biegłem jak zombie. Dopiero jak zaczęło świtać organizm zaczął się bardziej pobudzać. Po dotarciu do punktu w Bardo zrzuciłem zbyteczne graty z plecaka w przepak, szybki posiłek i wspinaczka po drodze krzyżowej. Mając już 200 km w nogach myślałem, że będzie gorzej, jakoś szło. Zacząłem wsteczne odliczanie. Przed ostatnim punktem kontrolnym w Orłowcu sprawdziłem swoją pozycję i ku mojemu zdziwieniu okazało się, że jestem 51 (myślałem, że gdzieś poza pierwszą setką). Na B7S dla pierwszych 50 uczestników są rozdawane bluzy finishera, więc padła szybką decyzja – trzeba przyspieszać i wyprzedzać. I długo nie myśląc ostatnie 15 km pokonałem w tempie takim jak pierwsze 15 km biegu. Na mecie byłem open 47. Tak, że cel został osiągnięty podwójnie (bieg ukończony oraz bluza zdobyta).

Na koniec chciałbym podziękować rodzinie, że wytrzymali cały okres przygotowań (wiele godzin treningów tygodniowo poza domem). Trenerowi Łukaszowi Wawrzyniak za przygotowanie. No i Dominik Komendacki wielkie dzięki za to, że mnie prowadziłeś przez bieg, motywując i hamując moje zapędy biegowe. Bieg z Tobą był dla mnie wielką przyjemnością i niesamowitym doświadczeniem. Przez ten czas otrzymałem tyle nowej wiedzy o bieganiu, że na pewno postaram się wykorzystać te doświadczenie na przyszłych zawodach.

Na 354 osoby które wystartowały, bieg ukończyło 125 zawodników. Więc  warunki tego dnia też dały się we znaki.

 

Marcin Zimkowski

Czas netto 44:46:46

Msce Open: 47

M30:16

20210721 Bieg 7 Szczytów


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *